Wróciłem z Lublina cały i zdrowy. No i zadowolony, mimo że nie udało się zdobyć żadnej nagrody w Horyzontach Wyobraźni. Ale sukcesem jest miejsce w finałowej 23, dostałem dyplom i książkę, więc nie jest źle:)
Do Lublina zajechaliśmy z Dawidem w czwartek - spotkaliśmy się z panią Olą, u której zostawiliśmy rzeczy i u której nocowaliśmy. W tym miejscu serdecznie dziękuję p. Oli za zapewnienie nam dachu nad głową, opiekę i wyżywienie (ale jakie! palce lizać...). W czwartek jeszcze obejrzeliśmy trochę Lublin i spotkaliśmy się ze znajomą Dawida (teraz i moją). Lublin to ładne miasto, niewielkie ale ładne.
W sobotę pojechałem na Falkon. Impreza całkiem ciekawa, można tam było pograć w różne gry, planszowe jak i komputerowe, spotkać się z pisarzami, uczestniczyć w prelekcjach.. Było tego trochę. Gdybym był lepiej zorganizowany i wiedział gdzie dokładnie poszczególne wydarzenia się odbywają to może więcej bym z tego wyciągnął, ale i tak było fajnie.
A na Horyzontach się nie udało. Co prawda miejsce w finałowej 23 jest ogromnym sukcesem, zważywszy na to, że łącznie wystartowało około 500 prac. Wiadomo, lekki niedosyt jest, ale ja się cieszę, że mogłem zobaczyć jak to wygląda od kuchni, że jury oceniające prace to normalni ludzie z krwi i kości, z którymi można porozmawiać, dowiedziałem się trochę o tym jak pisać i jak nie pisać, na co uwagę zwraca Pilipiuk czytając opowiadania, a także poznałem innych autorów, w tym trochę bliżej Radka - studenta z Lublina. Nie pozostaje nic innego tylko brać się do roboty i pisać dalej:)
niedziela, 14 listopada 2010
sobota, 13 listopada 2010
poniedziałek, 8 listopada 2010
Spędzam znowu samotnie wieczór. Nie uczę się. Spędzam wieczór samotnie. Kurde no, cały czas mam wszystkiego dość. Wszystkiego no. No i mi się nic nie chce. Słabo jest. No słabo. Jakbym się chociaż uczył. No mógłbym. Ale nie. Kurde. Wkurza mnie własne lenistwo i własna niewiedza i własne olanie wszystkiego, własne rozmyślanie o życiu i wkurza mnie, że sam siebie nawet nie do końca rozumiem. Zamknąć się gdzieś i tak siedzieć. I nie mieć nic na głowie. Spokój. Błogi spokój. Od wszystkiego i od wszystkich.
Dzień sportu
Dzisiaj dzień sportu. W-F (zaliczenie dwutaktu z lewej strony), mecz ćwierćfinałowy w kosza (wygrany 27:7 z klasą 1b), gra w kosza ze Zdunkiem Halikiem1234 i Stachem, a na dobitkę trening siatkówki:D Cudownie
Wróciłem do domu i usłyszałem od babci, że się ciesz, że przyszedłem. "Nie musisz mi nic dawać na kolację, wystarczy, że jesteś". Dobrze jest poczuć czasami, że się jest potrzebnym i że ktoś czeka.
środa, 3 listopada 2010
Coś
U dentysty byłem. Jutro matura próbna z polskiego. A przytulanie ludzi się rozprzestrzenia :)
Ale napisałem.
wtorek, 2 listopada 2010
Wtorek
No i co by tu napisać? W weekend byłem w Annopolu. Liście już właściwie wszystkie opadły z drzew, jakoś tak łyso się zrobiło. Ale chyba odpocząłem trochę. W szkole nic ciekawego, dzisiaj napisałem sprawdzian z polskiego, wypracowanie też zrobione (co prawda jakoś mi się szczególnie nie podoba, ale nic innego chyba nie napiszę), prace domowe z chemii też robię. Właśnie zrobiłem jedną z nich, angielski napisany. Jutro będę się męczył z matematyką, bo dzisiaj mi się już nie chce. A przyda się pewnie też ktoś, kto mi w tej matmie pomoże. Nie piszemy jutro matury próbnej z matematyki - pani Lubańska stwierdziła, że jest dla nas za łatwa. Oby tak było. W czwartek za to piszemy próbną z polskiego. Do przodu.
Propozycja studiów numer któryś tam (tym razem od cioci Marysi) - Ochrona Środowiska na SGGW. Co myślicie? Jakbym miał tam iść, to po pierwszym roku na socjologię bym pewnie się wybrał. Dawajcie, kto, co myśli?
Czekam na Lublin z niecierpliwością. Nie oczekuję, że wygram Horyzonty Wyobraźni, nie oczekuję, że dostanę jakieś nagrody, bo wiem, że poziom konkursu jest wysoki i ciężko będzie cokolwiek zwojować moim "Ktoś umiera...", ale cieszę się na sam wyjazd. Lublin to podobno ciekawe miasto (Zdybel ciągle powtarza, że najlepsze w Polsce).
A teraz studniówka. Temat, jaki moja klasa i, jak się dzisiaj okazało, klasa matematyczno -fizyczna próbuje przeforsować - wiejskie wesele:) Dobra zabawa by była :D Fajny mamy pomysł, co? :)
Humor mi się poprawił dzisiaj. Może przytulanie codziennie trzech osób rzeczywiście działa? :) (nawet jeśli nie, to przytulic się do kogoś zawsze można, nie?)
Subskrybuj:
Posty (Atom)