czwartek, 22 lipca 2010

W przerwie między wyjazdami 2

No i znów jestem w domu. Też nie na długo, bo w poniedziałek jadę już znowu do Sosnowego. Zacznijmy od tego, że byłem na koloniach w Murzasichlu przez tydzień, żeby w poniedziałek ubiegły pojechać do Częstochowy na 10-lecie Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia. No koloniach super - chyba jedne z najlepszych kolonii jak dotychczas. Sam nie wiem o czym pisać, super atmosfera, super zabawa, super wędrówki po górach (mój pierwszy przemarsz Tatrami - zaczynając w dolinie Strążyskiej, a kończąc na przełęczy Świnickiej). Aż szkoda było wyjeżdżać. Ale Częstochowa wcale nie była nudna, jak się z początku mogło wydawać. Niby tylko cztery dni, ciągła modlitwa, brak czasu wolnego... a jednak dzięki ludziom jacy są w Fundacji, pobyt na Jasnej Górze był wspaniały. Całe dnie przebywaliśmy na Jasnej Górze - msze, konferencje, modlitwy, spowiedzi. W nocy nie spaliśmy dużo - przygotowywanie kabaretu na środowy koncert stypendystów. Nie jedliśmy dużo - ciężko jest wykarmić ponad 2 tysiące ludzi dobrze i do syta. Ale i tak było fantastycznie. Cudowny był koncert - występy stypendystów, chóru gospel (złożonego ze stypendystów), kabaret, recytacja wierszy... Zabawa była niesamowita, szczególnie pod koniec koncertu, kiedy wszyscy wszystkich oblewali wodą. Ciężko było znaleźć suchą osobę, oblewali się stypendyści, księża, siostry zakonne, pomoc medyczna... Wszyscy, którzy akurat mieli pod ręką butelkę wody :-) Zabawa, tańce, śpiewy i wygłupy zakończyły się, jak co dzień, Apelem Jasnogórskim. No i znów z ciężkim sercem się wyjeżdżało. Mogłem wrócić do Murzasicha, ale stwierdziłem, że lepiej będzie chwilę odpocząć w spokoju w domu, zrobić pranie i pojechać do Sosnowego. Chwila wytchnienia się przydaje - odkąd żyję cały właściwie czas na walizkach, zaczynam doceniać chwile kiedy mogę odpocząć - bo życie w ciągłych rozjazdach jednak męczy :-)

niedziela, 11 lipca 2010

W przerwie między wyjazdami

Jest chwila żeby coś napisać. Dopiero co wróciłem z obozu w Sosnowym, a już jutro jedziemy na kolonie do Murzasichla. Same wakacje zaczęły się w Warszawie - na obozie pakowawczym. Przygotowywaliśmy materiały na Dzień Papieski i dobrze się przy okazji bawiliśmy. Od razu po tym pojechałem do Sosnowego - dołączyłem do obozu integracyjnego. Takiego obozu się nie zapomina. Było po prostu fantastycznie. Wspaniali ludzie, wspaniałe miejsce. Teraz Murzasichle, 19 Częstochowa, a 26 znów Sosnowe - tym razem zabawa z kukiełkami. Dzieje się.