sobota, 21 maja 2011

i'm back

Dawno nic nie pisałem, więc stwierdziłem, że należy to nadrobić, chociażby z szacunku dla czytelników (a myślę, że kilku się znajdzie, co?). Lubię się dzielić pozytywnymi przeżyciami, więc teraz troszkę o dniu wczorajszym. 

Jak wiecie, oficjalnie zacząłem wakacje, więc nic mnie już nie ogranicza. Dlatego też jestem wszędzie i zamierzam zabawić się trochę po okresie maturalnym, w którym wszyscy siedzieli nad książkami. Każdego dnia coś, ale skupmy się na wczoraj. Więc wczoraj spotkaliśmy się z chłopakami i graliśmy w siatkówkę/koszykówkę. Co tu dużo gadać - wymiataliśmy :) Mamy szkołę, więc mieliśmy się gdzie umyć. Czyści i pachnący wyruszyliśmy na juwenalia. Niby nas nogi bolały, więc mieliśmy siedzieć i posłuchać sobie muzyki tylko, ale jak zostałem tylko z Adamem, to poczuliśmy za duży pociąg do tłumu i nie mogliśmy darować sobie zabawy pod sceną. Rozgrzaliśmy się na Lao Che, żeby odlecieć na Comie.  Opiszę to trochę bardziej plastycznie:

Na niebie błyskawice rozrywające nieboskłon co parę chwil, po pewnym czasie deszcz, falujący tłum pod sceną, a na niej COMA i Rogucki wrzeszczący do mikrofonu. W tym miejscu muszę podziękować Bogu, że w Swojej mądrości stworzył muzykę, a Roguckiemu, że w swojej mniejszej mądrości stworzył COMĘ. To, co tam się działo było nie tylko wydarzeniem muzycznym, ale również socjalno - kulturowym.  Wszyscy tam pod sceną się kochali, pogo było nieagresywne, ale radosne i taneczne. No i wspólne skakanie, połączone z ciągłym śpiewaniem (właśnie tak, znam każdą piosenkę, którą śpiewali, od początku do końca) to coś niesamowitego. Do tej pory nie wybudziłem się ze ŚPIĄCZKI, którą mi Roguc i ekpia zgotowali. I chwała im za to. 

Wróciłem do domu o 4 rano. Ale cóż, ja mam wakacje, to sobie mogę pozwolić :) A teraz do przodu, dalej i dalej. 

And it is On! 

1 komentarz:

  1. Boże, czegośmy to doczekali! My tam na Mazurach rozmawialismy o młodzieży i ich przyszłości, a oni poszli przechulać młodość pod sceną! I pod groźba piorunów! My ich tylko nasłuchiwalismy z poduszek (też prawie w comie)! No, no, no... jak to mówia w kabarecie :(

    OdpowiedzUsuń