A teraz co działo się od wczorajszego ranka do dzisiejszej nocy. Rano szkoła - nudy straszne, chemii nie było, więc zupełnie nic ciekawego, czy wartego uwagi. Po południu mieliśmy iść na ściankę wspinaczkową - nie wyszło, bo się okazało, że musimy mieć zgody rodziców (niepełnoletni). Więc kierunek kino. Tam też nic ciekawego, więc ostatecznie wylądowaliśmy w Wołominie na grillu:-) No i jakoś tak wyszło, że ja już zostałem do rana. W sobotę pojechałem do Sulejówka na III bieg Marszałka. Pogoda okropna jeśli chodzi o bieganie, w takim upale jeszcze nie biegałem. Ale nie było tak najgorzej - 45min 27sek to dobry wynik, szczególnie w takich warunkach pogodowych. No i miejsce w pierwszej 100 też cieszy. Potem krótka wizyta u pana Pawła, po czym szkoła i przygotowania do DUCH-a. Niewiele osób było, ale wesoło i pożytecznie. Zrobiliśmy część dekoracji - ale pracy jeszcze mnóstwo. No i jestem w domu. Jutro jeszcze bieg w Legionowie (też 10km, ale już truchcik). No i czekam na środę - Sonisphere Festival! Mam tylko nadzieję, że będzie chłodno, albo będzie trochę padać deszcz...
To żeś sie nabiegał. Od sasa do lasa, przez Wołomin, Marszałka, Pawła, szkołę i Ducha... Ho, ho. Gratuluję!
OdpowiedzUsuńByliśmy na twoim tropie, w Sulejówku. Pomodliliśmy się i podjedliśmy u księdza solenizanta Antoniego :-)
Gratuluję biegu, Maciek też był, bywacie na tych samych biegach, Maciek "widzi Cię na listach startowych (no cóż, to nazwisko dla Badurków wiele znaczy), ale Cię nie może spotkać. Mówię mu, żeby patrzył po najwyższych.
OdpowiedzUsuńPS. Paragway właśnie strzelił bramkę Włochom (38 minuta meczu).