niedziela, 31 stycznia 2010

Spacer z wujem Jackiem i początek ferii

Ferie zaczęły się już w piątek. W szkole nie robiliśmy właściwie nic, chemii nie było, z historii nas zwolnili, na czwartej lekcji był finał turnieju w koszykówkę (o dziwo faworyt-klasa druga matematyczno-fizyczna uległa trzeciej biologiczno-chemicznej 12:18). Po 'lekcjach' razem z dwoma kolegami i koleżanką wybraliśmy się na bilard. Super zabawa. Na sobotę umówiłem się z wujem Jackiem na spotkanie. Spotkaliśmy się przed blokiem, ja właśnie przyszedłem, a on przy pomocy jakiejś pani szedł na codzienny spacer. Więc razem przeszliśmy się kawałek, miło przy tym rozmawiając. Po powrocie do mieszkania, przy herbacie i ciastku rozmawialiśmy o różnych sprawach. Wuj wrócił ostatnio z Wiednia, bardzo zadowolony. Razem też obejrzeliśmy cześć konkursu skoków narciarskich w Oberstdorfie. Potem przeniosłem się do kolegi, żeby móc obejrzeć półfinał ME w piłce ręcznej. Po meczu rodzice wspomnianego kolegi odwieźli mnie do mojej koleżanki, która kończyła tego dnia 18 lat. Zabawa bardzo udana, rano wróciłem do Warszawy i postanowiłem wpaść do szkoły, gdzie właśnie rozpoczynało się sprzątanie po studniówce. Jak już dojechałem do Legionowa to odwiedziłem babcię Zosię, u której o dziwo, nie ma prądu. Nawet w takim mieście jak Legionowo mają podobne problemy do naszych, annopolskich. Jutro jadę do Annopola właśnie, ferie czas zacząć;-)

1 komentarz:

  1. "rano wróciłem do Warszawy"? To gdzie ta koleżanka mieszka?

    A co wuj powiedzial o kieleckim projekcie? ;)

    OdpowiedzUsuń