środa, 6 października 2010

Myśli niespokojne zataczają się po głowie...

Jak bardzo jestem wdzięczny Izie, dzięki której mogłem sobie dzisiaj przez chwilę porozmawiać z Mateuszem. Mateusz to przyjaciel z obozów w Sosnowym, na których jest uczestnikiem. Stałym bywalcem, można by rzec. Jak to dobrze jest usłyszeć czasami kogoś, kto zawsze jest szczęśliwy, zawsze z radością w głosie cię powita i powie, że do Biedronki ma daleko, więc Łazarz, nie mogę chodzić do Biedronki, a tam są dobre ciastka. Zachwycają mnie ludzie niepełnosprawni. Po każdym spotkaniu coraz bardziej. Cieszę się, że dzisiaj usłyszałem radosny głos Mateusza przez telefon. Bardzo. Było mi to potrzebne. Dzięki Iza!

Ze zniecierpliwieniem czekam na piątek. Właściwie to na jutro wieczór, bo jutro przyjedzie Kuba z Rzeszowa, a w piątek zacznie się już nasza misja medialna. Cieszę się, że znów zobaczę dawno nie widzianych przyjaciół.

A pogoda jest piękna, szkoda jej nie wykorzystać. Mam nadzieję, że jutro się uda.

Ciekawym doświadczeniem było spotkanie Komitetu Wyborczego Wspólnota i Dziękczynienie. Pierwszy raz wziąłem udział w czymś takim i nawet mi się spodobało. Fajnie zobaczyć jak wyglądają wybory od kuchni.

Co do reportażu - też było ciekawie, ale nie był to mój pierwszy raz przed kamerą, więc nie było to takie wielkie przeżycie. Widzę, że lepiej mi już wychodzi wypowiedzenie się przed kamerą, co jeszcze rok temu nie było takie wcale najłatwiejsze. Przemowy w Poniatówce, szkolenie medialne z Fundacji i występowanie przed kamerami rok temu podczas Dnia Papieskiego robią swoje.

p.s.: Tytuł postu również jest cytatem. Przypominam, że trzecim już, a jak na razie nikt mi nie powiedział z czego owe cytaty pochodzą. A podpowiem, że mają jedno źródło.

4 komentarze:

  1. Widzisz, w moich czasach bym wiedział. Od razu bym mówił np. Stachura. Rozpoznałem kiedyś jakiś jego kawałek, bo siedziałem na oknie w tym samym akademiku w Lublinie. Ale to było dawno i teraz macie jakieś inne Stachury. Oby nie skończyły jak ten z moich czasów. Oby.

    Tak samo kiedyś ustrzeliłem ojca Jana Górę, po cywilnemu. "Ty jesteś ten sławny Góra" - a on tylko ślepia wywalił. To było w Taize. A słyszałem tylko od ciotki Marysi coś o nim, bo się kumplił z jej przyjaciółką ze studiów. Pewnie wtedy lub później przeczytałem jego "Kasztan". Spytaj jej :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Okej, dobre wspomnienia są, ale to jest właśnie najgorsze - świadomość tego, że było świetnie, ale tego już nie ma, wypaliło się. W pewnym sensie jest to jakaś utrata. A utraty zawsze bolą.

    Zawsze wina spoczywa na barkach tego najmniej winnego - takie mamy w dzisiejszych czasach społeczeństwo, zamiast po prostu przyjąć coś na klatę i przyznać się do błędu, ludzie starają się za wszelką cenę usprawiedliwić. Przewodniczący samorządu - brzmi nadzwyczaj dumnie.

    Coma, coma, coma, u Ciebie też ją widzę ;-)

    A, i świat nie jest piękny. To tylko złudzenie.

    OdpowiedzUsuń
  3. A cóż to za czarnowidztwo. Świat może być piękny, piękniejszy i zalezy to naprawdę tylko od nas samych.
    Od Ciebie, ode mnie, Łazarza.
    Bo albo coś robimy, by tak było, albo siedzimy i narzekamy wszystko negując.

    Nie daj się jesiennej i młodzieńczej chandrze.

    Życzę mądrych i dobrych spotkań z ludźmi

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też odnalazłem zespół COMA na ich stronie. Działam wolniej ale metodycznie :-)

    I polecam oczywiście stronę mamy na fb (najlepszy kandydat na wójta). Sie wie :)

    OdpowiedzUsuń