Zachwyciłem się twórczością Staffa. "Deszcz jesienny", "sonet szalony", "Przedśpiew"... Niezłe, niezłe.
Wróciłem do zaniechanego zwyczaju czytania Biblii wieczorami. Od wtorku. Od Częstochowy. Nadal zachwyca mnie to, że jak bym przypadkowo nie otworzył Biblii, to i tak będzie tekst akurat dla mnie na dany akurat dzień i humor.
Toż oczywiste, że tak jest. Toż nie każde pismo zyskuje przymiotnik święte. Więc Pismo Święte jest podstawowym filarem naszej kultury. Nie wyssanej z palca (nawet bożego), ale jest dziejami objawiania się prawdy w dziejach ludzi przez 1.5 tysiąca lat. Jest w co się wczytywać. Nie dość, że ciekawe, to ciągle aktualne :)
OdpowiedzUsuńZe Staffa oczywiście najbardziej chodzi mi po głowie "Jak Ci dziękować, żeś mi dał tak wiele...", bliźniaczy tekst do ks Twardowskiego np. "Kapłaństwo". Wiernie zapisane doświadczenie wewnetrzne, cało-życiowe :)
maturka maturka... ;)) tylko PŚ pozostaje i przychylność tego na górze;)
OdpowiedzUsuńkradziejkowa.blogspot.com