Wczoraj spędziłem bardzo miły i dzień i wieczór. Najpierw zajechałem do Warszawy, spotkałem się ze Zdunem, oddałem mu co miałem dla niego. Potem pojechałem do Zielonki, do Izy, jako że trzeba było wywiązać się z obietnicy (nie wiem jak znieśli to sąsiedzi, no ale...). A w końcu trafiłem do pierwotnego celu mojej podróży. Czyli do Piastowa, do Mizina. A tam wieczór (noc) Disneya i karaoke :-) Zabawa oczywiście przednia, jednak ja zaniemogłem około trzeciej w nocy (no cóż, wygodna kanapa, poduszka i koc robią swoje :-))
A dzisiaj zapraszanie ludzi na jutro. Sporo się nagadałem przez komórkę. No i zadzwonił do mnie stary kolega i tak sporo pogadaliśmy. A potem wyścig i dziki slalom na rowerach z Marysią i Olkiem, w lesie pomiędzy drzewami. Dawno już na rowerze nie jeździłem i przypomniało mi się jak super zabawa to jest.
Go ahead Poniatówka! Przemieniaj sobą, swoja młodościa starą (a przynajmniej ociężałą)Strachówkę.
OdpowiedzUsuńMacie misję do wykonania.
Ale żeby maluchy wplątywać rowerem między drzewa. To juz przesada :-)