niedziela, 29 sierpnia 2010

Wczoraj spędziłem bardzo miły i dzień i wieczór. Najpierw zajechałem do Warszawy, spotkałem się ze Zdunem, oddałem mu co miałem dla niego. Potem pojechałem do Zielonki, do Izy, jako że trzeba było wywiązać się z obietnicy (nie wiem jak znieśli to sąsiedzi, no ale...). A w końcu trafiłem do pierwotnego celu mojej podróży. Czyli do Piastowa, do Mizina. A tam wieczór (noc) Disneya i karaoke :-) Zabawa oczywiście przednia, jednak ja zaniemogłem około trzeciej w nocy (no cóż, wygodna kanapa, poduszka i koc robią swoje :-))

A dzisiaj zapraszanie ludzi na jutro. Sporo się nagadałem przez komórkę. No i zadzwonił do mnie stary kolega i tak sporo pogadaliśmy. A potem wyścig i dziki slalom na rowerach z Marysią i Olkiem, w lesie pomiędzy drzewami. Dawno już na rowerze nie jeździłem i przypomniało mi się jak super zabawa to jest.


1 komentarz:

  1. Go ahead Poniatówka! Przemieniaj sobą, swoja młodościa starą (a przynajmniej ociężałą)Strachówkę.

    Macie misję do wykonania.

    Ale żeby maluchy wplątywać rowerem między drzewa. To juz przesada :-)

    OdpowiedzUsuń