Noc była piękna. Księżyc chyba w pełni, gwiazdy wysoko na niebie, co jakiś czas jakaś perseida zostawiała jasną smugę. Z poziomu ziemi, patrząc na wszystko przez wysoką trawę, okolica była po prostu piękna. Stary drewniany dom, otoczony przez mgłę, na tle wysokich drzew, oświetlony jedynie przez księżyc o drugiej w nocy, był niesamowity. Nawet Remi do mnie przyszedł, położył się tam gdzie miałem głowę, i zaczął wiercić się, tylko żebym go pogłaskał. No to poleżeliśmy tak razem, przytuleni do siebie. Potem Remi zaczął robić za poduszkę, po czym usiadł obok i tak siedział jakiś czas. Kochany pies.
W końcu zasnąłem. I spałem spokojnie. Mimo wszystko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz