piątek, 25 czerwca 2010

Rok szkolny już się zakończył. Nie czuję jednak wakacji, ani jakoś szczególnie się nie cieszę. Niby była to chwila długo wyczekiwana, ale smutno trochę, że na dwa miesiące muszę rozstać się ze znajomymi i samą szkołą, która jest najlepszą szkołą pod słońcem. Dzisiaj znów prowadziłem uroczystość, jako przewodniczący samorządu uczniowskiego. Nawet dostałem od pana Dyrektora książkę, jego książkę - Mirosława Sosnowskiego "Rabindranath TAGORE osoba i znaczenie" z dedykacją "Dla Łazarza Kapaona za postawę godną ucznia Poniatówki i z podziwem dla Rodziców, którzy tak pięknie wychowują Syna." Normalnie mnie to zdziwiło, ale miło mi się też zrobiło. Szkoda, że pan Q nie uwzględnił nas, tzn. naszej klasy w podziękowaniu za Wolontariat, bo w tym roku mnóstwo osób z naszej klasy pracowało jak w ukropie, żeby DUCH się udał. Niestety nie usłyszeliśmy nawet zwykłego "dziękuję", nie mówiąc już o jakichś dyplomach, które dużo innych osób otrzymało na forum szkoły. Nie chodzi o żadne nagrody, ale o zwykłą przyzwoitość. No trudno.
Skończyłem tez moje opowiadanie "Ktoś umiera...". I jestem z tego powodu zadowolony, szczególnie, że mam pomysł na nowe opowiadanie:-)

1 komentarz:

  1. Synu! - rodziców, którzy cię dobrze wychowują. Ależ to komplement! Dla Ciebie i dla nas! Dziękujemy! Tobie i dyrektorowi. Miałeś dobry rok.

    A książkę o Tagore dasz poczytać? Zanim napiszesz swoją :-)

    OdpowiedzUsuń