piątek, 18 czerwca 2010

No i już po Sonisphere. Można by rzec, że mamy właśnie drugi dzień po Sonisphere, jako że wcześniej odliczaliśmy czas do tego wydarzenia przez ponad pół roku, więc teraz zaczął się nowy kalendarz - dzień pierwszy - Sonisphere. Czyli mamy dzień trzeci dzisiaj :-)
A teraz trochę poważniej, festival, tak jak przewidywaliśmy, był niezwykłym wydarzeniem. No i historycznym, bo po raz pierwszy w historii na jednej scenie wystąpiła wspólnie Wielka Czwórka Thrash metalu. No i było genialnie. Trochę Megadeth zawiódł, a na nich liczyłem bardzo. Pozytywnie za to wypadł Anthrax. A już Metallica... tego po prostu nie da się opisać i oddać tych emocji... Wróciłem z nowymi siniakami, ale wartko było. I nawet spotkałem gościa z University of Glasgow :-)
A teraz trochę z innej beczki. Jak to miło usłyszeć wieczorem od babci, jak wracam do domu "dobrze, że już wszyscy są". Wtedy czuję, że rzeczywiście jestem już domownikiem na Warszawskiej. Jestem jednym ze wszystkich, czyli cioci i 'chłopaków' :-)

1 komentarz:

  1. Spada na cie od dzisiaj nawet większa "przyjemność" - być dorosłym, w pełni odpowiedzialnym za swe czyny :)
    Do jutra, młody człowieku.

    OdpowiedzUsuń