niedziela, 21 marca 2010
Jestem z powrotem. Rekolekcje w Turnie uważam za oficjalnie zamknięte. Były to moje pierwsze, zamknięte rekolekcje. Mniej więcej domyślałem się jak to może wyglądać, w końcu to Fundacja, a Fundację już trochę znam. Rekolekcje były przeznaczone dla studentów, ale ja wcale nie czułem się tam jakoś obco, wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej pogłębiły się nasze znajomości i przyjaźnie. Same rekolekcje były niezmiernie udane. W piątek wieczorem dojechaliśmy na miejsce, wyśmienity ośrodek, położony nad niewielką rzeką, w lesie, z dala od miasta i przede wszystkim nowy, albo chociaż odnowiony. Warunki mieszkalne super, aż chciałoby się zostać dłużej. A teraz trochę o samych rekolekcjach. W piątek jeszcze droga krzyżowa i do łóżek. W sobotę rano, po śniadaniu, spotkania w małych grupach, rozmowy o miłości, dzieleniu się nią, o kompleksach i o egoizmie. Potem chwila wolnego, herbata, kawa, rozmowy, gra w piłkarzyki. Po południu przygotowanie do Eucharystii, spowiedź (bardzo osobista, bez konfesjonałów, siedząc na krześle przy księdzu, twarzą w twarz), po czym Msza św. Wcześniej jeszcze konsyderacja, z księdzem Adamem. Po mszy i kolacji spotkanie z biskupem i adoracja. Adoracja bardzo piękna i udana, śpiewy, rozważania. W niedzielę jeszcze podsumowanie i Msza, po czym mały powrót do pogaństwa, czyli marzanny:-) Ogólnie rzecz biorąc, trzeba przyznać, że rekolekcje bardzo udane. Wszystko dzięki księdzu Adamowi, naszemu rekolekcjoniście z Episkopatu Polski. Ksiądz bardzo otwarty, szczery i po prostu normalny, potrafiący mówić ze spokojem i prostym językiem o wielkich jak i małych rzeczach. Mówiący przede wszystkim o wszystkim. Bardzo fajny człowiek, zdecydowanie odpowiednia osoba, na odpowiednim miejscu. Wróciłem dzisiaj po południu, Warszawa przywitała nas rzęsistym deszczem, więc wszyscy przemokli. Ale myślę, że ten deszcz to po to, żeby oczyścić trochę miasto po zimie i by zmyć śmieci, jakie po zimie zostały na ulicach.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz